Materia

We Are Materia

2015-08-29
Autor: Mariusz Niciński
Ocena:

Zewsząd słyszy się głosy krytykujące komercyjne media - radio i telewizję, ale to właśnie jedna z głównych stacji telewizyjnych od kilku już lat prezentuje na swojej antenie program „Must Be The Music”. Pośród wszelakiej maści wykonawców mainstreamowych, co jakiś czas – raz częściej, raz rzadziej – pojawiają się tam zespoły grające ciężką muzykę. Większość „normalnych” telewidzów zakrywa wtedy pewnie uszy albo wychodzi do kuchni po herbatę lub inne środki uspokajające, ale część lubiąca takie dźwięki przeciera oczy ze zdumienia i pilnie nastawia uszyska. To właśnie dzięki temu programowi do szerszej publiczności trafiła muzyka takich zespołów jak Eris Is My Homegirl, Oberschlesien czy choćby właśnie Materii, która niedawno wydała swoją drugą dużą płytę.

Zaraz podniosą się głosy oburzenia, że Materia była znana w metalowym środowisku jeszcze przed występem w polsatowskim show i jest to prawdą. Ale faktem jest też to, że zespół perfekcyjnie wykorzystał swoje „pięć minut”, kiedy pewnej niedzieli zaprezentował się przed wielką rzeszą telewidzów. Swoją drogą, grupa ze Szczecinka była tam mocno chwalona.

Jakiś czas później na rynku ukazało się pierwsze duże wydawnictwo zespołu „Case Of Noise”, które zebrało wręcz rewelacyjne recenzje. Materia kuła żelazo póki gorące i zabrała się za koncertowanie. Dzięki chęci grania i samozaparciu, a może bardziej dzięki dobremu menagementowi, zespół wystąpił na dużych festiwalach – można ich było zobaczyć m.in. na Przystanku Woodstock, Sonisphere, niemieckim Wacken Open Air, a nawet na egipskim Metal Blast Festival. Muzycy zdobyli tam doświadczenie, okrzepli w „boju” i tym samym potwierdzili, że są jednym z najciekawszych i najbardziej uznawanych metalowych zespołów młodego pokolenia.

Mówi się, że nagranie drugiej płyty jest zdecydowanie trudniejsze niż pierwszej. Tym bardziej, gdy „jedynka” zebrała entuzjastyczne opinie zarówno u krytyków, jak i u słuchaczy. Materia poradziła sobie jednak z tą presją i ich „We Are Materia” utrzymuje wysoki poziom poprzedniego wydawnictwa. Płyta powstała w prywatnym studio zespołu, a produkcją znów zajął się Waldemar Jędruszczak. Grupa kierowana przez braci Piesiaków na pewno nie odkrywa tu Ameryki. Odbiorca może mieć wrażenie, że już gdzieś to wszystko słyszał, ale płyty słucha się bardzo przyjemnie. Oczywiście jest tu i djentową stylistyka, i mega ciężkie tech-metalowe granie w stylu Meshuggah („We Are Materia”), ale można też usłyszeć spokojniejsze wstawki z delikatnym i melodyjnym wokalem („Let’s Go To Stars”). Wściekła wokaliza na początku „Air” kojarzy się z Maxem Cavalerą. 

Można stwierdzić, że krążek ten jest udoskonaloną wersją „Cause Of Noise”. Słyszymy tu połamane rytmy, zmiany tempa i mega ciężar, ale brzmienie jest sterylniejsze, kompozycje są bardziej dopracowane i ciekawiej zaaranżowane. Może jest tu trochę mniej melodii niż na „jedynce”, ale całość brzmi dojrzalej. Jest to granie na światowym poziomie i po płytę powinni sięgnąć nie tylko fani zespołów Meshuggah, Animal As Leaders, Periphery czy Tesseract, ale wszyscy słuchacze nowoczesnego ciężkiego grania.