Demon Jester to wrocĹawski zespĂłĹ, ktĂłry swoim debiutem zatytuĹowanym âWelcome To The Showâ tworzy czasoprzestrzenno-muzyczny tunel wprost do późnych lat 60`, lat 70` i moĹźe takĹźe trochÄ 80`. Na wydany wĹasnym sumptem przez zespóŠz poczÄ tkiem 2017 roku krÄ Ĺźek skĹada siÄ w sumie dziewiÄÄ kawaĹkĂłw: âPrelude to Mystery and Fascinationâ, âPsychocircusâ, âLaughâ, âBeautyâ, âEntr'acteâ, âStumble No Moreâ (mĂłj ulubiony), âLaughter Never Endsâ, âDesecrate the Carnivalâ, âWhen the lights go offâ.
PĹyta zespoĹu to w pewnym sensie album konceptualny, zszyty metalowym drutem bĹazeĹskiej maskarady. CzuÄ i sĹychaÄ to w aranĹźach utworĂłw oraz tekstach. JednoczeĹnie krÄ Ĺźek zdaje siÄ mieÄ mocno eksprymentalny charakter i to mnie urzeka w nim najbardziej. Przy jednoczesnym bardzo wyraĹşnym konceptualnym zamyĹle, ma siÄ wraĹźenie, jakby czĹonkowie Demon Jester najzwyczajniej weszli do studia i zaczÄli graÄ, improwizujÄ c i szukajÄ c kolejnych wÄ tkĂłw swojej cyrkowej historii w dĹşwiÄkach. Dlatego caĹoĹÄ brzmi bardzo analogowo, naturalnie i robi wraĹźenie przy odsĹuchu, jakby wĹaĹnie w tej chwili byĹo siÄ razem z zespoĹem w jakiejĹ ciemnej piwnicy, siedziaĹo pod ĹcianÄ i na Ĺźywo obserwowaĹo, jak chĹopaki poszukujÄ i odnajdujÄ , jak bawiÄ siÄ dĹşwiÄkami, budujÄ c wraĹźenie cyrkowo-rockowej burleski. Â
To, co w pĹycie âWelcome To The Showâ urzeka, dla wielu moĹźe byÄ jednak takĹźe jej minusem. Próşno na debiucie Demon Jester szukaÄ nowoczesnych brzmieĹ i produkcji Anno Dominii 2017. PĹaska gitara basowa, oldschoolowe riffy i wrzaskliwy, skĹonny do deklamacji wokal â jeĹli ma siÄ sĹaboĹÄ do pierwszych pĹyt Blak Sabbath czy Judas Priest, ale w bardziej brudnym i podziemnych sosie, to debiut Demon Jester bÄdzie siÄ podobaĹ. Jest to takĹźe album, ktĂłry rozbudza apetyt, mam po kikokrotnym odsĹuchu wraĹźenie, Ĺźe pĹyta âWelcome To The Showâ potrzebuje rozwiniÄcia, peĹna jest znakĂłw zapytania, ktĂłre mam nadziejÄ znajdÄ swoje najbardziej trafione odpowiedzi na kolejnym krÄ Ĺźku. Trzymam kciuki.Â