Joe Purdy

Who Will Be Next

Bread & Butter 2016-06-10
Autor: Tomek Nowak
Ocena:

Niepokoje duszy

Joe Purdy, głos sumienia Ameryki ze Środkowego Zachodu, nagrał kolejny krążek. I choć może trudno w to uwierzyć, ale jest on już czternastym w jego dyskografii. „Who Will Be Next” to esencja twórczości Joego, wszystko to, co fani lubią najbardziej.

Jeśli komuś wydaje się, że Ameryka to głównie blichtr wielkich hal i stadionowe występy wszelkiej maści lokalnych „bardów", powinien posłuchać właśnie Purdy'ego. Od „Who Will Be Next” wionie klimatem przydrożnej knajpy w małym mieście, gdzie ludzie żyją na przemian małymi problemami i wielkimi ideami.

Dziewięć zagranych tu kawałków czerpie wprost z tradycji amerykańskich pieśniarzy. Gitara, czasem niesamowicie zawodzące skrzypce (Scarlet Rivera), wspomagane tu i ówdzie rozmaitymi przeszkadzajkami tworzą niepowtarzalny nastrój. Ta mieszanina bluesa i country ma w sobie moc, która popycha do działania, ale także potrafi przyprawić od depresję. Trzeba ją więc dawkować z umiarem.

Joe wywnętrza się ze swoimi (wciąż) młodzieńczymi utopiami i robi to nader urokliwie. Pełen dobrych życzeń „New Year's Eve” grać będzie w sylwestra (i nie tylko) niejedna stacja radiowa. Wyznawców zyska z pewnością również protest song wobec sztywnego porządku społecznego „Children Of Privilege”. Wtórować mu zaś będzie pełna smutku i niezrozumienia dla ludzkiej głupoty pieśń „Cairo Walls”, traktująca bynajmniej nie o Egipcie, ale o pewnym mieście w Illinois czy posępny walc (tak, tak!), tytułowe „Who Will Be Next". 

Joe, targany przez moralne niepokoje, bywa też romantyczny, kiedy w rytmie country z rasowymi slice'ami prawi o niejakiej „Kristine”. A pod koniec, we „Maybe We'll All Get Along Someday” zdradza wręcz optymizm, biorący górę nad wszelkimi przeciwnościami. No i jeszcze grande finale, czyli hymn niezachwianej, pomimo wszystkich wątpliwości, wiary w Amerykę „My Country".

Prosty przekaz ubrany w niewyszukaną i chwytliwą formę. Dzięki temu minimalizmowi udaje się Purdye'mu uniknąć pretensjonalności i zachować autentyczność. Dlatego też „Who Will Be Next” to mocny punkt dla tych, którzy przy piwku lubią podyskutować o tym, i o owym. A w tej materii, choćby od Joego, wciąż jeszcze wiele musimy się nauczyć.