Arena

XX

Metal Mind Productions 2016-02-12
Autor: Tomasz Nowak
Ocena:

Arena skromna i wielka

Brytyjczycy przyjechali do Polski w zeszłym roku z całą trasą. Promowali album „The Unquiet Skyˮ, a zarazem obchodzili dwudziestą rocznicę istnienia grupy. Przy okazji w katowickim Kinoteatrze Rialto zarejestrowali 9 kwietnia dźwięk i obraz z koncertu, który znalazł się na najnowszym blisko dwugodzinym DVD Live „XXˮ.

Przez dwadzieścia lat Arena wydała osiem krążków studyjnych. To najlepsze świadectwo tego, że nie odcina kolejnych kawałków „z metraˮ. I świetnie było to słychać podczas koncertów rocznicowych, gdyż na całej trasie (poznański z 12 kwietnia relacjonowaliśmy tutaj) zespół postawił bardziej na „obchody rocznicoweˮ, budując program w zdecydowanej przewadze na kawałkach zaczerpniętych z płyt starszych.

Najokazalej w tym gronie wybrzmiała niegrana dotąd na żywo suita „Moviedromeˮ. Ale widać, że zespół, jak i publiczność wciąż cieszą również klasyki takie jak sięgający korzeni, czyli pierwszej płyty zespołu „Solomonˮ czy rytualny finał w postaci „Cryig for Help 7ˮ. Bo czy można sobie w ogóle wyobrazić koncert Areny, bez odśpiewanego wspólnie na zakończenie „Help meˮ?

Kącik przeznaczony dla „The Unquiet Skyˮ – krążka firmującego całą trasę – utworzyły cztery nagrania, w tym otwierający koncert, dynamiczny „The Demon Strikesˮ. Po tym jak dobrze wpisują się one i łącza z pozostałymi czternastoma trackami widać, jak konsekwentnie zespól ewoluuje przez lata. Unosząc się wciąż swobodnie na wodach progresji, nie popada w bezwolny dryf. Mimo stawiania na melodyjność (omalże musicalowe partie w „The Unquiet Skyˮ i „Traveller Bewareˮ) nie daje się też znieść w kierunku grania bardziej chwytliwego, lecz nadal stawi słuchaczom pewne wymagania, a ci odwzajemniają się nieustającą życzliwością.

Jako swoistą cezurą pomiędzy starym i nowym materiałem Arena zagrała „Serenityˮ. Stosowane niegdyś tak chętnie interludia na tej trasie pojawiało się tylko raz. Odczuwalne tu wręcz fizycznie skupienie Johna Mitchella na gitarze zawodzącej na tle klawiszy Clive'a Nolana wyraźnie udziela się wszystkim zgromadzonym w Rialto. Atmosfera podczas całego koncertu jest zresztą znakomita. Nie ma tu przypadkowych gapiów, ani tandetnych popisów bandu.

Zrealizowany z kilku kamer obraz ani nie przytłacza ani nadmierną dynamiką, ani nie straszy ciągotami. Ujęcia dopasowane od rytmu piosenek dają poczucie związku muzyki i obrazu. Niekiedy nawet uczestnictwa koncercie, jak np. ujęcia z ręki przed sceną. Od Areny nikt nie oczekuje jakiegoś show, ale tym razem brakuje choć odrobiny odświętności – wszak to jubileusz! Ponadto koncentracja kamer na zespole jest tak wielka, że czasem aż chciałoby się szerszego planu, w którym pomieściłaby się katowicka publiczność, na równi budująca atmosferę nagrania.

ecydowanie lepiej można było wykorzystać dość statyczne oświetlenie, a przede wszystkim zagospodarować obrazy z ekranu za zespołem. Rzucane podczas występu wstawki filmowe pojawiają się w postaci skromnych, pojedynczych przebitek nałożonych na dźwięk. Z nich można było wycisnąć znacznie więcej. Cieszy natomiast dobry czysty dźwięk zwłaszcza w opcji stereo, gdyż w 5.1 brakuje niekiedy środka, przez co wokal Paula Manziego tonie w powodzi basów i „góryˮ.

Najwierniejszych fanów Areny ucieszą załączone do koncertu bonusy w postaci tradycyjnej galerii i informacji o dyskografii zespołu. Są tu też wywiady z opokami zespołu: Mickiem Pointerem i Clivem Nolanem. Szkoda, że zabrakło w nich napisów, zwłaszcza napisów polskich.

DVD „XXˮ to miła rocznicowa pamiątka, choć nie w pełni godna doniosłego jubileuszu tak zasłużonej grupy znakomitych muzyków. Może i jest to wydawnictwo szyte na miarę i skalę obecnej działalności Areny, ale na tle bogatej kolekcji wcześniejszych krążków live nagranych przez Brytyjczyków ten nie wyróżnia się jakoś szczególnie – a powinien! Nie zmienia to faktu, że nadal jest to solidny set solidnego grania, które nie starzeje się przez lata i wciąż porywa spore grono wiernych fanów. A pewnie porwie i jeszcze niejednego, kto pomimo dwóch dekad jej istnienia, dotąd bliższego obcowania z Areną nie zaznał. Warto!