Kazik Staszewski zasĹynÄ Ĺ przez lata swojej kariery jako gĹĂłwny kontestator naszej nadwiĹlaĹskiej rzeczywistoĹci. WalczyĹ z komunÄ , a potem z pseudo demokracjÄ . Jego nowy album, ktĂłry wydaĹ jako Zuch Kazik rĂłwnieĹź porusza siÄ po tematach stricte politycznych. Tym razem odwrĂłciĹ jednak konwencjÄ, a mianowicie zaĹpiewaĹ piosenki swoich oponentĂłw, ktĂłrymi przez dziesiÄciolecia umacniali oni jedyny sĹuszny ustrĂłj - socjalizm. TytuĹ pĹyty mĂłwi sam za siebie "ZakaĹźone Piosenki".
DobĂłr muzykĂłw przy okazji takiego wydawnictwa to podstawa - wiadomo, Ĺźe jest to album nagrany na wesoĹo, swego rodzaju Ĺźart muzyczny. Do nowego projektu zaprosiĹ samych dobrych znajomych: Mirka i MichaĹa JÄdrasĂłw z kapeli Zacier, Piotra Ĺojka z Elektrycznych Gitar i Andrzeja Izdebskiego, z ktĂłrym pracowaĹ juĹź przy okazji swoich solowych produkcji. Taki skĹad jak najbardziej gwarantuje powodzenie przedsiÄwziÄcia.
Na pĹycie mamy aĹź 18 piosenek. To co od razu rzuca siÄ w 'ucho' to brak charakterystycznej dla Kazika i jego zespoĹu sekcji dÄtej. Staszewski okroiĹ te numery z wszelkiej dostojnoĹci i pompatycznoĹci z jakÄ byĹy wykonywane jeszcze kilka dekad temu. ZresztÄ nikt chyba nie wyobraĹźa sobie lidera Kultu wykonujÄ cego na powaĹźnie "MiÄdzynarodĂłwki" czy teĹź "Hej MĹody Junaku"? SĹuchajÄ c "ZakaĹźonych Piosenek" nie sposĂłb po prostu nie ĹmiaÄ siÄ, nawet samemu do siebie. AĹź trudno sobie wyobraziÄ, Ĺźe nasi rodzice i dziadkowie musieli staÄ na bacznoĹÄ podczas apeli i innych uroczystoĹci szkolnych i ĹpiewaÄ to z peĹnym zaangaĹźowaniem.
Jedynym minusem tego krÄ Ĺźka jest o dziwo jego dĹugoĹÄ - wcale bynajmniej nie jest za krĂłtki. Jest zupeĹnie na odwrĂłt - ta godzina to jest jednak zbyt duĹźo z tego typu twĂłrczoĹciÄ . W pewnym momencie te kawaĹki zaczÄĹy mnie po prostu nudziÄ. Ale tak samo miaĹem ze wszelki skĹadankami a la "ZĹote Przeboje Socjalizmu". Gdyby Kazik ograniczyĹ repertuar na przykĹad do siedmiu utworĂłw i wydaĹ go jako EP-kÄ, to myĹlÄ, Ĺźe efekt byĹby lepszy. Ale to jest tylko moje subiektywne odczucie, ktĂłre w niczym nie zmienia tego, Ĺźe "ZakaĹźone Piosenki" to powiew ĹwieĹźoĹci w dorobku Staszewskiego i caĹkiem udany album.
CaĹe szczÄĹcie, Ĺźe doĹźyliĹmy czasĂłw, w ktĂłrych moĹźemy ĹmiaÄ siÄ z tych nagraĹ. To rĂłwnieĹź dobra lekcja historii dla obecnych gimnazjalistĂłw i licealistĂłw, ktĂłrym przyjdzie siÄ uczyÄ o tym czym byĹ socrealizm. A dla Kazika ta pĹyta to zapewne ostateczne rozprawienie siÄ z poprzednim ustrojem. I ĹmiaĹo moĹźna napisaÄ, Ĺźe frontman Kultu pokonaĹ go jego wĹasnÄ broniÄ !