Zuch Kazik

ZakaĹźone Piosenki

Autor: Michał Balcer
Ocena:

Kazik Staszewski zasłynął przez lata swojej kariery jako główny kontestator naszej nadwiślańskiej rzeczywistości. Walczył z komuną, a potem z pseudo demokracją. Jego nowy album, który wydał jako Zuch Kazik również porusza się po tematach stricte politycznych. Tym razem odwrócił jednak konwencję, a mianowicie zaśpiewał piosenki swoich oponentów, którymi przez dziesięciolecia umacniali oni jedyny słuszny ustrój - socjalizm. Tytuł płyty mówi sam za siebie "Zakażone Piosenki".

Dobór muzyków przy okazji takiego wydawnictwa to podstawa - wiadomo, że jest to album nagrany na wesoło, swego rodzaju żart muzyczny. Do nowego projektu zaprosił samych dobrych znajomych: Mirka i Michała Jędrasów z kapeli Zacier, Piotra Łojka z Elektrycznych Gitar i Andrzeja Izdebskiego, z którym pracował już przy okazji swoich solowych produkcji. Taki skład jak najbardziej gwarantuje powodzenie przedsięwzięcia.

Na płycie mamy aż 18 piosenek. To co od razu rzuca się w 'ucho' to brak charakterystycznej dla Kazika i jego zespołu sekcji dętej. Staszewski okroił te numery z wszelkiej dostojności i pompatyczności z jaką były wykonywane jeszcze kilka dekad temu. Zresztą nikt chyba nie wyobraża sobie lidera Kultu wykonującego na poważnie "Międzynarodówki" czy też "Hej Młody Junaku"? Słuchając "Zakażonych Piosenek" nie sposób po prostu nie śmiać się, nawet samemu do siebie. Aż trudno sobie wyobrazić, że nasi rodzice i dziadkowie musieli stać na baczność podczas apeli i innych uroczystości szkolnych i śpiewać to z pełnym zaangażowaniem.

Jedynym minusem tego krążka jest o dziwo jego długość - wcale bynajmniej nie jest za krótki. Jest zupełnie na odwrót - ta godzina to jest jednak zbyt dużo z tego typu twórczością. W pewnym momencie te kawałki zaczęły mnie po prostu nudzić. Ale tak samo miałem ze wszelki składankami a la "Złote Przeboje Socjalizmu". Gdyby Kazik ograniczył repertuar na przykład do siedmiu utworów i wydał go jako EP-kę, to myślę, że efekt byłby lepszy. Ale to jest tylko moje subiektywne odczucie, które w niczym nie zmienia tego, że "Zakażone Piosenki" to powiew świeżości w dorobku Staszewskiego i całkiem udany album.

Całe szczęście, że dożyliśmy czasów, w których możemy śmiać się z tych nagrań. To również dobra lekcja historii dla obecnych gimnazjalistów i licealistów, którym przyjdzie się uczyć o tym czym był socrealizm. A dla Kazika ta płyta to zapewne ostateczne rozprawienie się z poprzednim ustrojem. I śmiało można napisać, że frontman Kultu pokonał go jego własną bronią!